Christmas is coming and I can't deny that I'm more than happy about it. It's my favourite time of the year and I think it's pure magic. It's already 9th of December and I can't believe it! Where has the time gone? It's high time to look for christmas gifts and if you still don't have it, I invite you to look into my little Christimas gifts guide. 

Święta zbliżają się wielkimi krokami i to czyni mnie więcej niż szczęśliwą. To mój ulubiony czas w roku i uważam go za magiczny. Grudzień przecieka mi przez palce, nie mogę uwierzyć, że już 9! Najwyższy czas poszukać prezentów świątecznych, więc jeśli nadal ich nie masz, zapraszam do zajrzenia do mojego małego poradnika.

Przeprowadzka do dużego miasta zawsze była moim marzeniem i wyczekiwałam tego dnia z niecierpliwością. Jednak po wyprowadzce moje zdanie na temat małego miasta, z którego pochodzę znacznie się poprawiło. Zastanawiam się, czy kiedykolwiek przyzwyczaję się, że:

1. Wszędzie jest daleko
Niewiele jest miejsc, w które mogę udać się pieszo. Wszędzie muszę jeździć tramwajem, często pełnym ludzi ocierających się o siebie, przez co robi się gorąco i zwiększa to ryzyko zachorowania, czego dowodem jest męczący mnie właśnie katar. Dojście na przystanek przy zaledwie kilku stopniach, potem spocenie się w tramwaju, żeby znów wyjść na zewnątrz nie sprzyja zdrowiu.

2. Nie ma na nic czasu
I to nic, że nie ma się dużo zajęć. Trzeba i tak doliczyć godzinę na podróże między domem, a uczelnią. Nie cieszcie się, że macie okienka i możecie wrócić na obiad- nie możecie, po prostu wam się nie chce. W rezultacie spędzacie pół dnia poza domem, drugie pół jesteście tak zmęczeni, że po prostu leżycie. A rano i tak wstajecie niewyspani.

3. Nie mogę wyjść wieczorem
No dobra, mogę. Ale boję się wyjść pod blok, a co dopiero gdzieś dalej. Nawet dzisiaj byłam świadkiem nieprzyjemnej sytuacji. Nie chodzi się wieczorem, a przynajmniej nie samemu. Jeśli stać was na taksówkę jesteście szczęściarzami, ale wszyscy wiemy, że nie jest fajnie wydawać co piątek 40 zł na dojazdy.

4. Ciągle jem fast-foody
Naprawdę ciągle. McDonald's, Burger King i Kentucky Fried Chicken uśmiechają się do mnie na każdym kroku jakby chcieli mi przekazać "zjedz mnie". Nie jestem zbyt asertywna. Jedzeniu ciężko odmówić, zwłaszcza że...

5... Wiecznie jestem głodna
Całe te dojazdy są tak męczące, że co chwilę mam ochotę coś przekąsić. Nie wiem jeszcze, ile przytyłam od przeprowadzki, ale jestem pewna, że sporo. Zresztą, nie tylko ja, wszyscy znajomi narzekają na to samo.

Jak widać spełnianie marzeń okazało się nie być takie kolorowe. Denerwuje mnie ciągłe zmęczenie i brak czasu, ale żyję nadzieją, że w końcu się przyzwyczaję i będę mogła napisać dla Was post "Dlaczego kocham żyć w dużym mieście". Jak na razie idę rozkoszować się ciszą za oknem mojego rodzinnego domu.

PS: Przepraszam za słabą jakość zdjęcia.

Pomysłów na spędzenie smutnych, deszczowych dni nigdy mi nie brakowało. Zazwyczaj jednak kończę oglądając filmik za filmikiem na youtube i tak mija mi dzień. Może jednak Ty w te wakacje wykorzystasz któryś z moich pomysłów.

1. Naucz się gotować 
Kupiłam kiedyś książkę kucharską dla "zielonych" (poważnie, nawet jajko sadzone pokazywali jak zrobić). Oczywiście, nigdy jeszcze z niej nie skorzystałam, ale uważam, że świetną okazją są pochmurne, wakacyjne dni. Warto się czegoś nauczyć, zwłaszcza, że niedługo będziesz sama musiała zapewnić sobie jedzenie.

2. Przeczytaj książkę, której nie skończyłaś 
Poważnie, ile masz takich w domu? Nauka do matury nie sprzyja czytaniu. Na pewno gdzieś tam leży przykryta kurzem, z lekko zagniecioną już zakładką. To idealny czas, by po nią sięgnąć. No już, na co czekasz? 

3. Zacznij serial, który już od dawna chciałaś obejrzeć
Ok, od jak dawna powtarzasz, że zaczniesz "Grę o tron"? Przyjaciółka już nie może doczekać się wspólnego przeżywania życia (i śmierci) ulubionych bohaterów, a Ty wciąż odkładasz to na potem. Teraz jest potem, więc odpalaj serial.

4. Poucz się języka 
Wiem, że są wakacje, ale to jedyny czas, który możesz całkiem poświęcić nauce czegoś innego niż do szkoły. Kup rozmówki albo poszukaj jakichś stron w internecie i przysiądź skoro i tak pada. Pamiętaj, że języki zawsze się przydadzą! Kto wie, może już w tym roku będziesz miała okazję pochwalić się znajomością któregoś z nich, wypoczywając za granicą?

5. Domowe SPA 
Zapal świece w łazience i weź długą, gorącą kąpiel. Zrób wreszcie pedicure i doprowadź dłonie do porządku. Pamiętasz tę maseczkę, którą kupiłaś w ubiegłym miesiącu? Teraz jest czas, by się odprężyć i wypięknić. Możesz zaprosić przyjaciółki i poplotkujecie! 

Mam nadzieję, że nie rozpłynęłaś się na myśl o kąpieli i pozostałaś do końca wpisu. Podobają Ci się moje pomysły? Daj znać w komentarzach i podziel się swoimi! :) 
 
 

Chciałabyś pojechać na wakacje za granicę, ale jeszcze nie wiesz, gdzie? Przygotowałam dla Ciebie 5 najlepszych, według mnie, kierunków na wyjazd ze znajomymi lub z ukochanym. Jest to moja subiektywna lista najciekawszych miejsc, które warto odwiedzić.

podroze.travelizer.pl

1. Grecja
Moje wakacyjne marzenie. Biało- niebieska architektura oraz tamtejsza roślinność już dawno skradły moje serce. Kto chce, może wybrać się na jedną z greckich wysp (np. Santorini, Kos, czy Korfu). Do zwiedzenia oczywiście Ateny. Ale na pewno nie można też narzekać na brak nocnego życia. Wyobraź sobie te drinki na tamtejszej plaży. Mmm... Ja już się rozpłynęłam.

kierunekwlochy.pl

2. Włochy
We Włoszech najpopularniejszym celem podróży jest chyba Rimini. Ale ja poleciłabym Ci coś mniej turystycznego. Jakieś miasteczko nad Adriatykiem byłoby najlepszym pomysłem (gorąco zachęcam do odwiedzenia San Benedetto). Można zachwycić się kulturą Włochów i zakochać w staruszkach popijających kawę w upalny dzień. Prawdziwe dolce vita!
Do zwiedzenia obowiązkowo Rzym, ale odwiedź także Asyż i Pompeje.

fly4free.pl

3. Czarnogóra
Nigdy nie sądziłam, że Czarnogóra może być interesująca. Ale potem natknęłam się na zdjęcia w gazecie i urzekły mnie krajobrazy. Oprócz morza możesz wybrać się na górską wycieczkę, a poza tym Czarnogóra może poszczycić się mnóstwem zabytków. Nie zwlekaj- rezerwuj bilet!

albania.info.pl

 4. Albania
Słoneczna, tania i piękna. Za każdym razem, gdy oglądam zdjęcia, zakochuję się na nowo. Lazurowe morze, cudne widoki i... krowy na ulicach tworzą niepowtarzalny klimat. To po prostu trzeba zobaczyć! Ale gdy już to zrobisz- gwarantuję, że się zakochasz. Urok tego miejsca jest nie do opisania.

viator.com

5. Hiszpania
Hiszpania wydaje mi się być idealnym miejscem na wyjazd z przyjaciółkami. Życie nocne z pewnością jest tam bogate no i pomyślcie o tych przystojnych Hiszpanach. Nie zagalopujcie się jednak i nie zmarnujcie całego wyjazdu na imprezowanie, jedźcie zwiedzić Barcelonę!

Nie chciało mi się iść do pracy. Wolałabym inaczej spożytkować ten czas. Przede wszystkim, chciałam odpocząć. Niestety, musiałam zacząć pracować. I nie żałuję.

Według mnie, wakacyjna praca przygotowuje do dorosłego życia. 

zdjęcie z www.antioquiainteriorismo.blogspot.com

Do pracy nie można nie przyjść. Czy chcesz, czy nie, musisz tam iść i "odbębnić" te kilka godzin. Niby do szkoły też musiałaś chodzić, ale nie oszukujmy się, na pewno miałaś czasem gorszy dzień i decydowałaś zostać w domu. W pracy nie ma wagarów. Po prostu MUSISZ tam iść.

Siedzisz tam, mimo że głowa pęka, a żołądek skręca Ci z głodu. Nie ma, że boli. Siedzisz i zaciskasz zęby. Nie idziesz do wychowawcy ze zwolnieniem pisanym na kolanie. Odliczasz godziny do domu, żeby wreszcie się położyć, mimo że masz ochotę uciec z krzykiem. (Ja miałam pierwszego dnia. I potem kilka razy też. ;)

Do pracy nie możesz się spóźnić. "Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie, zaspałam"- w szkole przejdzie, w pracy- nie. Musisz być dorosłym, odpowiedzialnym człowiekiem. W końcu nikt nie zatrudniał dziecka tylko dojrzałą kobietę, wykształcenie: średnie.

W pracy nie możesz się obijać. No, chyba że znajdziesz dobrą pracę. Ale jeśli nie to musisz pracować. Nie możesz zasnąć schowana przed nauczycielką albo smsować z koleżanką. Po prostu przez te kilka godzin jesteś tylko Ty i Twoja wspaniała PRACA. I nie narzekasz. W końcu nikt nie lubi marudzących pracowników.

To wszystko uczy systematyczności, wytrzymałości i przyzwyczaja do dorosłego życia, w którym jesteś odpowiedzialny za swoją pracę. Tam nie traktują Cię już jak licealistkę. I mimo, że to wszystko brzmi okropnie to jednak fajnie zarabia się pieniądze. 

Z moich obserwacji wynika, że najczęściej zadawanymi pytaniami przez maturzystów są te z kategorii: co sądzicie o takim kierunku studiów? Pod takimi zapytaniami pojawia się masa odpowiedzi pt. "po tym nie ma pieniędzy". Można się pokusić o stwierdzenie, że pazerni ci maturzyści.

Kiedy byłam mała rodzice mówili mi, żebym została dentystką. "Otworzymy ci gabinet i będziesz miała dużo pieniędzy". Ale ja nie chciałam być dentystką. Do czasu. I nie, nie przekonały mnie do tego zarobki. Pragnęłam być lekarzem, jednak nie chciałam poświęcać 12 lat swojego życia na naukę, dlatego uznałam, że lekarz dentysta też może być. Zarobki średnio mnie interesowały. Nie powiem, że wcale, bo byłoby to kłamstwo, ale schodziły na drugi plan.

Nie zostanę dentystą, a przynajmniej nie pójdę w tym roku na kierunek lekarsko-dentystyczny. Cóż, życie weryfikuje nasze plany. Dlatego też stałam przed bardzo ciężkim zadaniem: jaki kierunek wybrać? Decydując posługiwałam się 3 prostymi radami ode mnie dla mnie i mam nadzieję, że przydadzą się one także Tobie.

1. Twoje zainteresowania

Cytując klasyka: "Wystarczy, że odpowiesz sobie na jedno zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie: co lubię w życiu robić? A potem zacznij to robić." Rada Laski przydatna będzie także dla Ciebie. Wyobraź sobie siebie za 10 lat. Kiedyś usłyszałam to polecenie od mojej polonistki. Uważam, że to bardzo ważne zadanie. Jak wyobrażasz sobie swoją pracę? Co robisz? Myślałam przez jakiś czas o pracy weterynarza, ale potem sobie to wyobraziłam. Siebie grzebiącą w tyłku krowy. I ochota przeszła. Chciałam też być kosmetologiem, wyobraziłam sobie siebie w gabinecie i doszłam do wniosku, że to nie dla mnie. W końcu zastanowiłam się, jaka praca by mnie satysfakcjonowała, czemu chciałabym poświęcić swoje życie. Tobie polecam to samo: po prostu zastosuj się do rady Laski.

2. Pamiętaj, że studia nie dadzą Ci pracy, a jedynie wiedzę

Kiedyś na youtubie popularne były filmiki "10 Things I Learned in College", po obejrzeniu jednego z nich doszłam do wniosku, że pójście na studia tak naprawdę nie ma związku z zawodem, który będziesz wykonywać. Studia dają Ci wiedzę i od Ciebie zależy jak ją wykorzystasz. Wcale nie musisz po dietetyce być dietetykiem, możesz po prostu nauczyć się przydatnych informacji, które wykorzystasz w zupełnie inny sposób, np. gotując dla swojej rodziny. Możesz studiować informatykę, a potem założyć własny sklep online, gdzie wykorzystasz swoje umiejętności. Możliwości jest mnóstwo i ukończenie danego kierunku wcale Cię nie ogranicza, wręcz przeciwnie- cokolwiek wybierzesz zawsze dowiesz się nowych rzeczy i poszerzysz swoją wiedzę. A czym innym jest życie jeśli nie poznawaniem nowego? 

3. To TY będziesz musiała to studiować

Nie ciocia Hania i nie dziadek Franek, ale Ty. Więc ich rady dotyczące najlepszych obecnie kierunków i rad, co oni wybraliby na Twoim miejscu są zupełnie nieistotne. Oni mieli już swoje życie, przeżyli je po swojemu, teraz czas na Ciebie. Nawet gdybyś ich posłuchała (ale tego nie rób) to prawdopodobnie męczyłabyś się na tych studiach i nic pożytecznego byś z nich nie wyniosła. Dlatego dobrze się zastanów, by przez resztę swojego życia nie żałować, że dałaś komuś decydować za siebie. Nawet jeśli miałabyś potem zmienić kierunek to lepiej chwilę pobłądzić i znaleźć dobrą drogę niż wpakować się w coś, co zupełnie nie współgra z Tobą. 

Jaki więc jest najbardziej opłacalny kierunek studiów? Każdy i żaden. Najważniejsze to mieć pomysł na siebie, wtedy zawsze da się zorganizować pieniądze. Cierpliwością i pracą ludzie się bogacą. 

Daj znać, jeśli moje rady okazały się choć odrobinę pomocne i jeżeli masz jakieś wskazówki od siebie. Chętnie poczytam :)